Historia: Starożytność

Z Grymuar
Skocz do: nawigacja, szukaj

Środkowe Królestwo

Niewiele wiadomo o czasach przed założeniem Środkowego Królestwa, bowiem niewiele zapisków przetrwało z tamtego okresu. Jedynie najstarsze poematy wspominają o tym okresie i nie mamy żadnej pewności, że z czasem nie zostały zmodyfikowane i ubarwione przez kolejnych ich odtwórców.

Starożytna Alarania była dziką, niebezpieczną krainą. Nieliczne, rzadko porozrzucane po kontynencie warowne miasta-państwa zamieszkiwane były przez lud Przodków – wspólnych ojców elfów, ludzi i czarodziei. Otoczone wysokimi murami i bronione magią osady pozwalały na prowadzenie dość bezpiecznego i spokojnego życia ich mieszkańcom z dala od włóczących się po dziczy bestii. Miasta-państwa rządzone były przez Lordów, a każdy z nich władał potężna magią. Magią, która broniła miast.

Raz na pięć lat wszyscy lordowie rządzący miastami-państwami zbierali się w Nemerii na zgromadzeniu, by omówić wspólne plany, przy czym największą władzę miały trzy rody rządzące największymi z miast-państw: rządzący Nemerią ród Weocenów, panujący w Aldirze ród Urkegunów oraz sprawujący pieczę nad Mari ród Jiivenów. Układ ten sprawował się dobrze, dopóki do władzy nie doszedł Heokit Weocen. Pragnąc władzy absolutnej, otruł Leosa Urkegupsena. Widząc to, pozostali lordowie na długie lata wycofali się z obrad, zamykając się w swoich miastach-państwach, zaś panujący wówczas Neuser Jiivein stanął do magicznego pojedynku z trucicielem. Walka zakończyła się śmiercią obu władców.

Wnuk lorda Leosa – Archentar próbował na powrót przywrócić stary układ, jednakże nieufni lordowie nie zgodzili się na to. Archentar powołał więc armię i siłą zjednoczył miasta państwa rozsiane od Gór Druidów po Morze Cienia i ustanowił Królestwo Środka na terenach dzisiejszego Opuszczonego Królestwa, Wschodnich Pustkowi i Pustyni Nanher. Nemeria została stolicą nowo powstałego państwa. Wybudowany został tam wspaniały pałac z księżycowego kamienia, z którego to przez długie lata swą władzę sprawowali Królowie Nemerczycy.

Rządy pierwszego władcy Zjednoczonego Królestwa nie były jednak łatwe, bowiem nie wszystkie miasta były zadowolone z centralizacji. Mimo to, przez długie lata panował pokój. Nowy król mógł zając się reformami wewnątrz państwa. Zjednoczonym Środkowym Królestwem nieprzerwanie rządziło 8 królów, potomków Archentara. Jednak królestwo to musiało upaść…


Upadek Środkowego Królestwa – Wielka Wojna

Niestety królestwo to w końcu musiało upaść. Przodkowie rozpierzchli się po całym świecie i podzielili na trzy nacje, a ich ogromna wiedza zaginęła gdzieś na przestrzeni dziejów. Ruiny jego potężnych miast możemy podziwiać do dziś, chodź nie są to bezpieczne wycieczki, bo stare zamczyska zamieszkują duchy.

Pierwszym wydarzeniem, które zapowiadało schyłek imperium był wewnętrzny rozłam ideologiczny. Przodkowie w tamtych czasach wykorzystywali przyrodę i magię jak tylko się dało. Nie wszystkim jednak taka polityka przypadła do gustu. Grupa opozycjonistów otwarcie sprzeciwiała się takiej praktyce, wieszcząc, iż natura w końcu sprzeciwi się i ześle na wszystkich karę. Spór ów przerodziłby się zapewne w otwartą wojnę, gdyby nie to, iż przeciwnicy postanowili opuścić kraj i ruszyć na wschód w poszukiwaniu miejsca gdzie mogliby żyć w zgodzie z naturą. Przodkowie Ci stali się później elfami.

Niedługo potem sprawdziły się czarne wizje elfów. Piątka najbardziej biegłych w arkanach sztuki Przodków, próbowała rozewrzeć bramy czasu w miejscu znanym dzisiaj jako Piaski Czasu. Przecenili oni jednak swoje siły i nie zdołali zapanować nad mocami wywołanymi rytuałem. Wyrwana spod kontroli magia eksplodowała odbijając się echem po całym świecie i kilku pobliskich planach. Magiczna eksplozja na zawsze rozerwała uporządkowaną dotąd strukturę czasu sprawiając, iż od tamtego okresu czas płynie chaotycznie. Wywołana przez to potężna burza spustoszyła cały kontynent i zmiotła z powierzchni ziemi sporą część królestwa przeistaczając ją w znaną nam dzisiaj Pustynię Nanher, a samych jej twórców pogrzebała pod tonami piasku. Ziemie wokół miejsca rytuału, nigdy już nie odzyskały swego dawnego blasku i zapewne będę już na zawsze blizną wyrytą na ziemi, która będzie nam przypominać o tym strasznym czynie wywołanym przez naszych przodków.

Wydarzenie to doprowadziło do kolejnego czynnika, który przysporzył się do upadku Królestwa. Po niepowodzeniu Czarodziejów, ludzie niewładający magią stracili do nich zaufanie a wręcz zaczęli ich obwiniać za wszystkie plagi. Tak wybuchła wojna domowa, która spustoszyła pozostałą część królestwa. W wyniku wojny większość, Czarodziejów została zabita w walce, lub powieszona, a Ci nieliczni, którzy zdołali przeżyć musieli uciekać. Część z nich uciekła w dalekie krainy i do dziś żywią pogardę dla potomków ludzi, kilku jednak zostało by z ukrycia sprawować pieczę nad rodzajem ludzkim, bowiem w głębi swych serc przeczuwali, co ma nastąpić.

Ostatnim zdarzeniem, które przypieczętowało los królestwa był najazd potworów z północy. Wyczerpani po wewnętrznym konflikcie ludzie nie mogli się oprzeć ich potędze i zostali zmasakrowani. Zapewne zostali by zgnębieni do końca, a Aralania pogrążyłaby się na zawsze w ciemności gdyby nie poświęcenie Czarodziejów. Przeprowadzając potężny rytuał i poświęcając własne życie otworzyli wrota do innego wymiaru, które wessały wszystkie „potwory” i uwięziły je tam na wieki. Z rzadka tylko, niektórym udawało się i udaje dzisiaj przedrzeć przez zasłonę, która oddziela nasz świat od ich. Tak powstało Piekło i diabły. Dusze Czarodziejów trafiły zaś do innego świata, którego magiczne moce ich wskrzesiły. Tak powstali archaniołowie. Następni ludzie po śmierci utworzyli aniołów, a duchy światłości już tam były. Zaś serce świata stało się Najwyższym.

Ludzie rozproszyli się po świecie i z czasem założyli nowe osady i miasta, oraz rozmnożyli się na powrót, nigdy już jednak nie odzyskali dawnej potęgi i wiedzy. Ich życia skróciły się i zmizerniały. Niektórzy z nich wciąż starają się odzyskać dawną wiedzę i zostają magami, chodź są zaledwie cieniem dawnych Czarodziejów.


Ucieczka i Wielki Powrót Elfów

Jak głoszą najstarsze elfie poematy, elfy i ludzie byli ongiś jedną rasą. Jednakże eony temu ich drogi rozeszły się i podążyły innymi ścieżkami, a elfy zdecydowanie lepiej wyszły na tej rozłące, bowiem ich ród lepiej zniósł piętno wieków, które upłynęły od tamtego czasu.

Wieki temu, grupa ludzi-elfów wyruszyła z Alarani na daleki wschód pod przywództwem Gwiledtha Maebrenara. Po wielomiesięcznej i wyczerpującej podróży przez Bezkresne Pustkowia (znajdują się one na wschód, za Równiną Maurat), dotarli do żyznej krainy, porośniętej przez ogromne drzewa. Tam założyli swój dom i rozwinęli swą kulturę, żyjąc z dala od wojen i niepokojów w krainie pełnej spokoju i miłości.

Pewnego dnia jednak z nieba spadła jedna z łusek smoka świata, której uderzenie zniszczyło krainę elfów. Ci, którzy przeżyli, zmuszeni zostali do opuszczenia swej ojczyzny. Pamiętali oni o kraju swego pochodzenia, jednakże nie wszyscy byli chętni do powrotu, wciąż pamiętając powody, z których z niego uciekli. W końcu podzielili się na cztery grupy i ruszyli w cztery strony świata, szukając nowej krainy. Ci, którzy zdecydowali się powrócić do Środkowej Alarani, założyli nowe państwo – nazwane później Kryształowym Królestwem.


Zakon Czarodziejów

Wojna domowa zmusiła potężnych Czarodziejów do ucieczki, udali się oni na wybrzeże Morza Cienia, gdzie wsiedli na okręty, po czym pożeglowali daleko na północny wschód, w stronę bezkresnych oceanów. Po wielu tygodniach żeglugi, gdzieś pośród bezmiaru błękitnych wód, mocą swojej magii wydobyli z morskich odmętów skalistą wyspę, by uczynić z niej swój nowy dom. Otoczyli ją magicznymi mgłami, w których mieli błądzić nieproszeni goście, a wody wokół wyspy najeżyli ostrymi niczym smocze zęby skałami, na których mieli roztrzaskiwać się wszyscy, którzy pragnęliby wedrzeć się do ich nowej ojczyzny.

Ziemia początkowo była całkiem naga, lecz Czarodzieje szybko zmienili ją w piękna, urodzajną krainę, porośniętą baśniowymi roślinami i zamieszkaną przez fantastyczne istoty, jakich tylko zapragnęły ich dusze. Pośrodku wyspy wznieśli wspaniałą twierdzę z błyszczącego magicznego kamienia, o wielu strzelistych wieżach, w których zamieszkali. W samym centrum swej siedziby wznieśli budowlę wspanialszą niż wszystko inne, co świat widział - wieżę sięgającą samych chmur. Z okien na jej szczycie można było oglądać odległe ziemie – nawet daleki kontynent Alaranii.

Bezpieczni w swej enklawie, z dala od wojennych zawieruch i kataklizmów przetaczających się przez resztę świata długowieczni Czarodzieje poświęcili się badaniu magii i natury świata, doskonaląc swą sztukę i doprowadzając ją do prawdziwego mistrzostwa. Odkrywając coraz to nowe obszary wiedzy, w końcu spostrzegli, iż ich misja nigdy nie będzie mieć końca.

Nie wszystkim jednak to wystarczało. Część tęskniła do dawnych czasów, gdy mogli stąpać po ziemi o wiele większej niż wyspa, która chodź z czasem w miarę potrzeb się powiększała, to jednak daleko jej było do ogromu kontynentu, który porzucili. Pragnęli znów podziwiać cuda stworzone przez matkę naturę, a nie tylko wytwory swej wyobraźni. W końcu ich tęsknota sprawiła, że część Czarodziejów postanowiła powrócić do swego dziedzictwa. Zbudowali – za pomocą magii rzecz jasna – magiczny statek, zdolny szybować w chmurach i powrócili nim na kontynent.

Wylądowali w Szczytach Fellarionu, gdzie za pomocą magii ukryli pod ziemią swój powietrzny okręt, a sami zeszli z gór, by ponownie stąpać pomiędzy ludźmi, uprzednio jednak obiecali sobie, iż co sto lat będą zbierać się u podnóża gór by wymieniać się zdobytymi informacjami. W tym celu zbudowali u podnóża dwóch gór, klasztor z czarnej skały, który mogły dostrzec tylko oczy pragnące wiedzy. Czarodzieje szybko zorientowali się jak ludzie nisko upadli po ich odejściu, dostrzegli też wiele niebezpieczeństw czyhających na ich braci. Podczas pierwszego zebrania, zgodnie uznali, iż ludzie potrzebują ich opieki, jeśli mają przetrwać najbliższe tysiąclecia. Ci, którzy zgodzili się podjąć misji ochrony ludzi założyli zakon Strażników Ludzkości, reszta zaś ruszyła w świat by samotnie zajmować się tylko sobie znanymi celami. Tak oto czarodzieje powrócili i zamieszkali znów na kontynencie Alarani.


Prawdziwie Żywa Natura

Wyrwana spod kontroli magia Pięciu czarodziejów-przodków wybuchła i spustoszyła większą część znanego kontynentu, przetaczając się po nim niczym nawałnica i zabierając ze sobą setki istnień. Jednakże moce rozpętane przez krąg nie były tylko niszczycielskie. Pewna ich cześć zamiast unicestwiać powołała do życia nowe istnienia.

Pierwsza fala potężnej magii, która przedarła się przez potężne Góry Dasso, już osłabiona spłynęła między pradawną puszczę rosnącą po ich drugiej stronie. Drzewa ją porastające okazały się silniejsze niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Ich gałęzie wzięły w objęcia moc wyzwoloną przez czarodziejów, wchłaniając ją w siebie, a przez swe korzenie przekazując ziemi. Magia zmieszana z życiem, powołała do istnienia byt, zwany matką naturą – quasi-świadomość, która mieszka w każdym drzewie, trawie czy kawałku skały. Świadomość ta z czasem zrodziła nowe dzieci – Naturian, którzy ukochali ponad wszystko swoją matkę - ziemię. Z czasem świadomość zaczęła rozszerzać swe wpływy sięgając coraz dalej, tak, iż w dzisiejszych czasach przedstawicieli matki natury można spotkać wszędzie tam, gdzie panuje przyroda.

Druga fala magii uderzyła z całą swoja siła w zachodnia część szczytów Fellarionu i spłynęła wraz z wodospadami prosto w obcięcia ogromnego Jeziora Łez Rapsodii. Rozprysła się również na inne strony świata, a jeden z jej promieni uderzył wprost w dzisiejsza Wyspę Syren, położoną z dala do ludzkiej cywilizacji. Tam w głębinach jeziora jak i Morza Cienia magia wniknęła we wszelkie istniejące już byty dając im świadomość, a z czasem rozwinęła w nich inteligencję i uczucia. Tak powstali znani nam dzisiaj Aquarianie.


Ci, którzy nie znają życia ni śmierci

Po ustaniu Wielkiej Wojny ludzie powoli zaczęli się podnosić z upadku. Znów sięgnęli po magię, którą wcześniej odrzucili. Po pogromie Czarodziejów niewiele jednak przetrwało wiedzy o tej Sztuce. Znów musiano uczyć się od podstaw, jak operować tą przepełniającą świat siłą i pomimo wielkich starań, ludzkość nigdy już nie miała odzyskać swej dawnej potęgi.

Rozdarcie struktury czasu, sprawiło, że ludzie podobnie jak wiele istot, które były niewystarczająco silne, zaczęli się starzeć, a ich ciała umierać. Magowie panicznie szukali sposobu by oprzeć się jego zgubnemu wpływowi, a Ci, którzy okazali się nadzwyczaj wytrwali w tych poszukiwaniach odkryli drogę, która, miała przywrócić im upragnioną długowieczność, a zarazem zesłać klątwę straszniejszą niż wszystkie inne.

Mroczne rytuały, które odprawili magowie zdołały wyrwać ich spod władzy śmierci, lecz jednocześnie spaczyły ich dusze. Z dnia na dzień serca nieumarłych magów były zatruwane przez sekrety czarnej magii, którą posiedli. Prosty lud, chcąc również otrzymać dar długowieczności zwrócili się do nich o pomoc. Lecz Ci odmówili im, pragnąc zachować swe tajemnice i potęgę dla siebie, a gdy lud w gniewie zwrócił się przeciw nim, rozpętał się nowy konflikt, w którym nekromanci korzystając z swej nowo nabytej wiedzy ożywili ciała zabitych, by te mogły im służyć i bronić ich tajemnic przez całą wieczność.

Nekromanci, byli jednakże w owych czasach zbyt nieliczni, by nawet przy pomocy swych mrocznych mocy wygrać otwarty konflikt z ludzkością. Wojna – chodź niezwykle krwawa - szybko się skończyła, a Ci z magów, którzy przetrwali byli zmuszeni ukryć się w starych kryptach, głębokich, wilgotnych jaskiniach - miejscach, do których zwykli ludzie się nie zapuszczali. Tam przez wieki mogli badać mroczną wiedzę, a ciemność stała się ich najdroższą przyjaciółką.


Szkarłat Krwi

Zdarzyło się, iż pewnego dnia, już po upadku Środkowego Królestwa, Morgoth wielki wojownik stanął u wrót śmierci, otrzymawszy śmiertelną ranę od miecza szlachcica. Przechodzący tamtędy potężny nekromanta Sar'hen, dostrzegł leżące wojownika w kałuży krwi i zbliżył się do niego, by jak zawsze obserwować śmierć. Ten błagał go o życie, a znający czyny wojownika mag, wiedział, iż ten byłby potężnym sługą. Na nic mu jednak było kolejne stworzenie pokroju ożywieńca, potrzebował inteligentnego poddanego. Dał mu, więc życie, którego ten tak pragnął, jednakże uzależnił go od własnej krwi.

Wszystko z początku szło dobrze, gdy pierwszy wampir powoli przyzwyczajał się do swojej nowej postaci. Nekromanta przeliczył się jednak, głód krwi, którym obarczył swego sługę rósł w miarę upływających nocy, aż w końcu ten zabił swego pana wypijając z niego krew do dna. Wraz z jego krwią zyskał moc przekazywania swego ‘daru’ innym, lecz także i strach przed światłem. A ułamek srebrnego miecza, którym został zabity i który na zawsze pozostał w jego trzewiach, sprawił, że wampiry stały się podatne na ten metal.

Moc, którą zyskał dzięki magii płynącej w jego żyłach, sprawiła, iż wampiry stały się najpotężniejszymi z nieumarłych zaraz obok nekromantów.


Zmiennokształtni i Wędrówka Dusz

Nie do końca wiadomo jest, kiedy dokładnie powstali pierwsi zmiennokształtni, wiadomo natomiast, że w stosunku do innych ras są jednymi z najmłodszych. Od czasów upadku Środkowego królestwa ród ludzki, stawał się z każdym pokoleniem coraz to słabszy. Aż pewnego dnia, podczas pewnej pełni – jak głoszą legendy przekazywane sobie przez klany wilkołaków – zdarzyło się tak, że w tym samym czasie narodziło się ludzkie dziecko i wilcze szczenię tuż obok siebie, a kaprys magii sprawił, że dusza wilka miast do szczenięcia trafiła do ludzkiego dziecka, łącząc się z ludzką i tworząc istotę o dwoistej naturze.

Od tamtego razu, zdarzyło się więcej takich przypadków, a do ludzkich ciał trafiły dusze nie tylko wilków, lecz i innych zwierząt. Najbardziej obciążone są koty, których dusze bardzo często są uwalniane podczas narodzin i zamiast trafiać do swojego ciała wnikają w nowo narodzonego człowieka obdarzając go zwierzęcymi przymiotami.


Upadek Otchłani i Czasy Cienia

Za dawnych czasów, tak odległych, że nawet smoki ich nie pamiętają, Otchłań była piękną krainą przesyconą życiem i magią, a różnorodność istot tam zamieszkujących była przeogromna. Jednakże chciwość i próżność jednych z nich doprowadziła do upadku tej wspaniałej krainy. Nemorianie, bowiem to o nich tutaj mowa, byli mistrzami w posługiwaniu się Sztuką Magiczną. Ich potęga była tak wielka, iż samym wysiłkiem swej woli potrafili przenosić góry. Jednakże nie zważali przy tym na konsekwencje swoich czynów.

Struktura magii – pod wpływem nierozważnego korzystania z niej - z roku na rok stawała się coraz to bardziej niestabilna, aż w końcu załamała się całkowicie. Tego dnia, gdy to się wydarzyło, narodziło się nowe, straszne oblicze Otchłani – takie, jakie znamy po dzień dzisiejszy – nieprzyjazne, chaotyczne, pełne mroku. Magiczne burze, które się rozpętały zniszczyły cały świat, zabijając wszystko i wszystkich oprócz tych najsilniejszych. Z całej tej różnorodności, która zamieszkiwała tą krainę przetrwały tylko najbardziej twarde i brutalne istoty.

Od czasów upadku, większość inteligentnych bytów, którym w jakiś sposób udało się przetrwać próbuje się wyrwać z objęć tej przeklętej ziemi, nie bacząc przy tym na cenę, jaką przyszłoby zapłacić – stąd też czasem świat obiega wieść o kolejnej inwazji demonów, chcących wszelkimi sposobami wyrwać ludziom kawałek ziemi.

Nemorianie jednakże nie przejęli się zbytnio swoimi czynami. Zamknęli się w odległej części otchłani, otoczyli magicznymi barierami chroniącymi ich przed burzami, które sami rozpętali i żyją tam do dzisiaj, dalej nieodpowiedzialnie korzystając z magii, spełniając każdy swój kaprys i niwecząc tym samym szansę, na zaleczenie się ran, które uczynili.