Czaj de Nate’a
korzenny napój bezalkoholowy | |
---|---|
Rodzaj | Napar |
Pochodzenie | Adrion |
Spis treści
Rodzaj
Korzenny napar bezalkoholowy
Skład
Liście i kwiaty magnolii truchelnicy, goździki, cynamon, miód
Pochodzenie
Napar z liści magnolii był znany już pierwszym elfom, które trafiły na obszar tego, co dzisiaj znamy jako Szepczący Las, a ich mroczni kuzyni praktykowali sztukę przygotowywania i picia naparów z czegokolwiek, z reguły był to wawrzyn cmentarny (link), jeżyny, lipa lub rozmaite gatunki magnolii właśnie. Jednak to słynny botanik, profesor Herakliusz de Nate d’ Aervenhiews z Adrionu, jako pierwszy w wyniku przypadku połączonego z żartem krnąbrnego studenta przyrządził napar z truchelnicy z dodatkiem miodu i korzennych przypraw. Wieść gminna niesie, iż uczony swoim zwyczajem drzemał sobie pośród opasłych tomiszcz i okazów roślin rozmieszczonych chaotycznie na wielkim, mahoniowym stole pracowni. Tuż obok stał imbryk z gotową do zaparzenia zieloną herbatą wprost z serca Szepczącego Lasu, jednak nie dane jej było stać się napojem, gdyż do gabinetu zakradł się żak - trefniś, który podmienił susz na to, co udało mu się zebrać z roboczego blatu mistrza, po czym niepostrzeżenie oddalił się w nieznanym kierunku. Jakiś czas później badacz obudził się, a zaraz potem zalał zawartość imbryka wrzątkiem, domniemując, że jest tam herbata. Ku zdziwieniu, w zaparzaczu pływały liście nie kamelii, a truchelnicy wraz z płatkami kwiatów, pieprzem, cynamonem i goździkami. Gdy wywar ostygł, de Nate wrzucił doń dwie kopiaste łyżki miodu, zamieszał porządnie, po czym upił spory łyk prosto z imbryka. Odkryty smak spodobał się profesorowi tak bardzo, że po pewnym czasie ów częstował naparem kolegów przyrodników. Ci rozesłali przepis dalej, a po latach napojowi nadano nazwisko profesora, od którego zaczęła się cała historia.
Opis
Wywar ten przygotuje nawet kompletne beztalencie kulinarne. Wystarczy wsypać kilka łyżek listków lub kwiatów magnolii truchelnicy (czasami wystarczy jeden spory liść bądź cały kwiat do uprzednio przygotowanego naczynia, dodać parę goździków, płacik kory cynamonowca lub szczyptę sproszkowanego cynamonu, a następnie wszystko zalać wrzątkiem. Po kilku-kilkunastu minutach napar jest gotowy. Nie trzeba babrać się z wyciąganiem fusów z naczynia. Esencja cały czas pracuje, a poszczególne składniki nadal uwalniają się do napoju. Gdy wywar ostygnie, zalecane jest dodanie ciemnego miodu do smaku, niektórzy doprawiają go jeszcze ziarnami pieprzu bądź cytrusami (zwykle jest to cytryna, pomarańcza, groniec wiśniowy lub kumkwat nerkowcowy). Chluśniem, bo uśniem! - jak mawiają antykwariusze przy porządkowaniu księgozbioru.
Informacje dodatkowe
Napar de Nate’a doczekał się zaprawionej mocnym alkoholem wersji (zazwyczaj jest to dodatek okowity bądź dambidhu). Pity jest podczas rautów dyplomatycznych, gdzie wieńczy rytuał rozpoczęcia pertraktacji oraz na posiedzeniach rad miejskich po zakończeniu głosowań danego dnia. Utarł się nawet toast, przy którym na komendę “Hyc!” biesiadnicy wychylają duszkiem zawartość kieliszków bądź czareczek, które następnie ciskają z impetem przed siebie. Trunek ów nosi nordyjsko brzmiącą nazwę Hitzte’e z powodu okrzyku w rzeczonym toaście, jak również tego, iż kojarzył się krasnoludom ze zwyczajną herbatą, przynajmniej dopóki brodacze nie posmakowali jego ukrytych walorów…
Profesor Herakliusz de Nate miał w zwyczaju ucinać sobie drzemkę w przerwach między zgłębianiem tajników świata flory i kształceniem kolejnych pokoleń żaków. Badacz puls miał słaby, praktycznie niewyczuwalny, a że po naparze z truchelnicy oddech staje się dość płytki, niejeden woźny, bean czy badacz był niemal pewien, iż uczony wyzionął ducha. W Adrionie i okolicach nieboszczyk zyskał dzięki takim zdarzeniom miano ”denata” (od nazwiska profesora), którym najczęściej posługują się medycy, wykonujący sekcję zwłok.