Pławileń Burawy
Pławileń Burawy | |
---|---|
Grupa | Szczerbaki |
Nastawienie | Przyjazne lub neutralne |
Odżywianie | Wszystkożerne |
Występowanie | Namorzyny, tereny podmokłe, zalewowe |
Populacja | Wysoka |
Spis treści
Wygląd
Jak widać na załączonym obrazku - mamy do czynienia z leniwcem. Jest to jednakże szczerbak dziwny, o wiele bardziej cudaczny od jego również naziemnego krewniaka wielkości słonia - wielkozwierza theryjskiego. Pławileń burawy, bo o nim mowa, pod względem rozmiarów plasuje się dużo niżej, obydwie płcie osiągają mniej więcej wzrost elfa przy masie dorodnego baribala bądź podgatunku niedźwiedzia brunatnego zamieszkującego cieplejsze tereny. Umaszczenie sierści jest zazwyczaj tożsame z tym, co znajduje się wokół, gdy leniwiec pływa lub nurkuje: brązy, szarości, mieszanki żółcieni, czerni i bieli oraz różne odcienie zielonego. Oczywiście można natrafić na osobnika melanistycznego barwy kruczych piór tudzież alabastrowego albinosa. Pręgowanych czy łaciatych pławileni nie spotyka się w naturze - byłyby zbyt łatwym kąskiem dla drapieżników tak wodnych, jak i lądowych.
Odżywianie
Podobnie jak wielkozwierz theryjski, pławileń jest wszystkożercą, chociaż najczęstszym jego pokarmem są liście mangrowców i wodna lub przybrzeżna roślinność. Czasami nurkuje w poszukiwaniu białka zwierzęcego, którym bywają szkarłupnie, mięczaki i skorupiaki, z rzadka ryby, płazy czy larwy owadów. Szczególnie upodobał sobie małże, w poszukiwaniu których gotów jest spędzić całe dnie, a gdy już zlokalizuje kolonię, odrywa jednego po drugim i tłucze kamieniami lub rozrywa muszle na połowy przy pomocy ostrych pazurów. Pąkle - te bezkręgowe szkodniki okrętów - także mu smakują. Bywało, iż pojedynczy pławileń zebrał ich kilkaset za jednym posiedzeniem. Zwierzęta te odrywa przy pomocy siły mięśni, znalezionego w pobliżu kija lub kamienia, często jednak zabiera narzędzie ze sobą. Przydybano kiedyś tego leniwca, gdy zasadzał się na nutrię. Gryzoń walczył jak jaguar, jednak na nic się to zdało - skończył w paszczy leniwca. Oczywiście nie za jednym zamachem, szczerbaki to nie węże i nie mają gadzich zdolności rozwierania paszczy na dowolną objętość. Przepada wręcz za jajami - ptasimi, gadzimi, skrzekiem oraz ikrą. Niekiedy też przeczesuje przybrzeżne zarośla w poszukiwaniu owoców, rozgrzebuje ziemię, by dostać się do pożywnych spichrzowych części roślin, jak korzenie, kłącza czy cebule.
Zachowanie
Ten gatunek leniwca kultywuje zwyczaje, których nie powstydziłyby się plemiona wielkozwierzy. No, może poza drobną zmianą - jest to prawdziwy mistrz pływacki i nurkowy wśród szczerbaków. Większość życia, a ów długowieczny ssak może przebyć na tym łez padole niemal tyle, ile przeciętny elf morski, spędza w toni akwenów bądź gdzieś w pobliżu. Namorzyny, mokradła, bagniska, wielkie rzeki, nawet strefa przybrzeżna mórz i oceanów to jego królestwo. Z rzadka poszczególne grupy składowe plemienia - jak u wielkozwierzy zwane bandami - zapuszczają się do pelagialu, by tam łowić ryby. Tak, te zwierzęta używają narzędzi i to nie byle jakich. Niejeden harpunnik dałby stado osłów czy innego bydła za takie cudo rękodzieła w kości, rogu, rzadziej twardych gatunkach wodoodpornego drewna typu tek, balsa czy kapok. Mniej wytrzymałe moczą w soku z kauczukowca, których pełno rośnie w zalewowym lesie tropikalnym. Pławilenie świetnie pływają i nurkują na duże głębokości, są w stanie przebywać pod wodą przez kilka godzin na pojedynczym wdechu. Do obrony używają kijów, kamieni, zaostrzonych krzemiennych grotów, nierzadko osadzonych na drzewcu za pomocą kauczuku bądź żywicy z araukarii lub soku z cypryśnika błotnego. Plemiona pławileni mogą liczyć nawet kilkaset osobników, lokalni szamani i tropiciele mawiają nawet o tysiącach sztuk w jednym skupisku! Nic więc dziwnego, że potrafią zajadle bronić swego terenu. Poza człowiekiem właściwie nie mają naturalnych wrogów - co prawda młode czy niedoświadczone osobniki może zjeść duży kot, dusiciel, krokodyl, wilkor czy wielka drapieżna ryba albo morski gad, zdarzały się także przypadki porywania pławileniuszków (tak określa się młode tego gatunku) przez wielkie orły, zwane tarranhauami. Leniwce te są zazwyczaj spokojne i nieniepokojone nie wykazują agresywnych zachowań.
Informacje dodatkowe
Szczerbak ten zaskarbił sobie przychylność heraldyków i genealogów, a tam, gdzie ludność (nie tylko ludzie) nie doszła do tego etapu rozwoju lub zastąpiono go czymś innym - szamani lub wodzowie polityczni/przywódcy wojenni biorą go na sztandary, będące symbolem danej grupy plemiennej czy wyżej rozwiniętej społeczności (oczywiście w drugim przypadku oprócz proporców dochodzą godła administracyjne i herby szlacheckie/kupieckie). W Imperium Pięciu Części, szerzej znanym jako Neverith pławileń czy też -jak zowią go miejscowi- wampuyguari zyskał miano zwierzęcia herbowego całego państwa, jest więc szczególnie chroniony, wręcz święty i nie może być niepokojony bez potrzeby, nie mówiąc w ogóle o zabiciu czy przepędzeniu z zajmowanych terenów.
Neverithyjczycy miast księżycowego miesiąca smoka (smoki nie występowały na terenach Imperium) obchodzą miesiąc wampuyguari, w trakcie którego leniwce rodzą swoje młode, po ciąży trwającej rok, a nowi kandydaci - tak ludzcy, jak i kotołacy- zostają przyjęci w poczet wojowników poszczególnych plemion w lesie tropikalnym, natomiast w miastach i na terenach wiejskich odbywają się zapisy do królewskich wojsk imperialnych.
Pławilenie to zwierzęta pożyteczne, choć niemała część Neverithyjczyków uważa je za przyjazne leśne demony. Niewielka banda jest w stanie w ciągu nocy oczyścić zacumowany okręt z pąkli, które przywarły doń w ciągu czasu, jaki upłynął od ostatniego czyszczenia, czyli w wielu przypadkach od momentu wodowania. Żadne zwierzę nie potrafi radzić sobie z osiadłymi skorupiakami tak, jak ten dziwny leniwiec.
Wielu badaczy uważa, iż poszczególne plemiona pławileni stanowią coś więcej niż li tylko kultury inteligentnych zwierząt. Są przynajmniej gdzieś pomiędzy światem stad zwierzęcych a cywilizacją humanoidów, dużo bliżej tej ostatniej, niektórzy uczeni są zdania, że poziom prymitywnych ludzkich zbieraczy-myśliwych został przez te szczerbaki dawno osiągnięty. Dowiedziono, iż leniwce te porozumiewają się ze sobą rodzajem języka, który to Neverithyjczycy nazwali kwikotem lub bełkotem - zapewne przez mnogość dźwięków zbliżonych do tych wydawanych przez pekari oraz innych - kojarzonych z namiastką mowy człowieka, który nadużył alkoholu. Mawia się czasem w Imperium, że jeden czy drugi wpadł w stan wampuyguari, gdy bełkocze lub przeżywa poszczególne symptomy kaca.
Trudno dywagować na temat udomowienia czegoś, co stanowi ogniwo pośrednie między zwykłym zwierzęciem a rozumnym humanoidem. Jednakże pławilenie doszły z Neverithyjczykami do porozumienia; często pomagają mieszkańcom Imperium, jeśli chodzi o prace wymagające długiego przebywania w wodzie czy na grząskim terenie podmokłym. Uczestniczą także w obronie osad i pól przed drapieżcami a także zbójami czy nawet wrogimi armiami, chociaż ten ostatni przypadek należy do rzadkości.