Lodownik Jarzębinowy
Lodownik Jarzębinowy | |
---|---|
Grupa | Smokowate |
Nastawienie | Przyjazne do neutralnego |
Odżywianie | Owoco/światłożerne |
Występowanie | Zachód i Północ Alaranii |
Populacja | Wysoka |
Spis treści
Wygląd
Gdy niezorientowany w sprawach bestiologii człowiek spojrzy na to zwierzę, od razu przed oczyma staje mu wielki latający jaszczur, którego to humanoidzi określili smokiem. Rzeczywiście, lodownik jarzębinowy, bo tak został ów gad nazwany przez lokalne społeczności, z oddali przypomina pokrojem właściwe smoki. Jaszczurowate ciało obdarzone jest -rzecz jasna- parą dorodnych nietoperzowatych skrzydeł - jak na smoka przystało, jednakże rozmiary tych stworzeń z biegiem czasu stały się filigranowe. Osiągają one wielkość i masę przeciętnego żbika (populacje północne), natomiast na Zachodzie Alaranii lodowniki przeważnie dorównują gabarytami przeciętnej popielicy. Charakterystyczną cechą tego jaszczura, a może raczej jaszczurka, jest nietypowe pokrycie ciała. Jego łuski są niemalże przezroczyste i zachodzą na siebie w stopniu tak nieznacznym, iż postronny obserwator odnosi wrażenie, że patrzy na posążek wykonany z lodu lub kryształu górskiego. Stanowi to przystosowanie zwierzęcia do niecodziennego źródła pokarmu. Ponadto, samce lodowników posiadają dwa kostne grzebienie na szyi oraz ogonie. Służą one ochronie zwierząt przed zagrożeniem ze strony ptaków i drapieżnych ssaków oraz rytuałom godowym. Każde zwierzę tego gatunku obdarzone jest dużymi, niebieskimi oczyma. W sprzyjających warunkach zimnego klimatu lodownik dożywa kilku (2-4) tysięcy lat.
Odżywianie
Lodownik potrafi trawić owoce, najbardziej uwielbia jarzębiny (stąd zresztą wzięła się jego nazwa gatunkowa), jednak nie jest to główne źródło pozyskiwania energii przez to zwierzę. Mianowicie gad ten przystosował się do pochłaniania energii świetlnej (nie tylko od Słońca, ale także Księżyca, ognia, świata żywego czy wytworzonej w magiczny sposób). Schwytane promienie gromadzi w łuskach, a u samców do tego celu służą także grzebienie na szyi i ogonie. Zwierzęta potrafią godzinami wylegiwać się na słońcu, by korzystając z magii przekształcić jego światło na własne siły witalne (nie jest to zasługą żadnych symbiotycznych mikrożyjątek jak w przypadku np. wilka zielonego). Lodowniki uwielbiają także miód, sok z brzozy oraz klonów, nie pogardzą też zwykłym cukrem i są to jedyne pokarmy poza owocami, jakie ich organizmy są w stanie przetworzyć na materiał budulcowy oraz energię do życia.
Zachowanie
Lodownik, zwany także niekiedy smoczusiem firnowym, żyje w niewielkich grupach, zwanych sitwami. Te małe stada liczą przeciętnie kilkanaście osobników i rzadko kiedy dobijają do trzydziestu. Ma to miejsce w borach Północy lub sadach, arboretach tudzież lasach Zachodu. Zamieszkują naturalne dziuple starodrzewia, przestwory wykute przez dzięcioły lub kowaliki, a także nory lisów, borsuków bądź jenotów położone u korzeni drzew. Najczęściej jednak lepią własne gniazda ze śliny, błota, resztek roślinnych i magicznego wytworu gruczołów rozlokowanych na brzusznej stronie szyi i ogona. Rzadko bytują w gawrach niedźwiedzi. Tam, gdzie dotarła cywilizacja, smoczusie firnowe zajmują opuszczone gniazda jerzyków, jaskółek, a na Zachodzie nawet zimnolubnych papug. Chętnie wprowadzają się do budek czy innego rodzaju domków, konstruowanych dla ptaków czy nietoperzy przez Eravallów oraz miejscowe elfy. Zwierzęta te parzą się -wyjątkowo- na jesieni, a ich rytuały godowe zapierają dech w piersiach tak Eravallów, jak i twarde ludy Północy. Samce wpierw wydają z siebie różnorakie odgłosy, w tym charakterystyczny dźwięk z deczka przypominający klangor żurawia, jednakże przemieszany z trelami słowika (uczeni obydwu regionów Łuski określili go mianem śpiewnego klangoru). Gdy ten zabieg nie odniesie oczekiwanego skutku, obydwaj konkurencji przechodzą do swego rodzaju zapasów z użyciem szyj, ogonów, a nierzadko i łap. Pokonany odchodzi, a zwycięzca przystępuje do aktu przedłużenia gatunku. W czasie parzenia samiec i samica splatają się szyjami, a nierzadko również ogonami. Akt ten, zwany przez Eravallów miłosnym uściskiem, stał się jednym z popularnych motywów sztuki użytkowej Zachodu. Po dwóch tygodniach samica składa od dwóch do pięciu jaj, które wysiaduje razem z partnerem, a czasami także potomstwem z poprzednich lęgów. Każda sitwa Północy, ilekroć można zaobserwować zorzę polarną, oznajmia wszem i wobec, iż jest gotowa za wszelką cenę bronić swego terenu przed każdym zagrożeniem. Daje się wtedy słyszeć bojową pieśń, jednoczącą wszystkie lodowniki z danego stada (czasem też sąsiednich, o ile założyli je migranci wywodzący się z grupy przeprowadzającej rytuał).
Informacje dodatkowe
Zwierzęta te weszły w rolę czyścicieli upierzenia ptaków szponiastych (zwanych drapieżnymi), sów i bocianów. Populacje żyjące w obrębie zasięgu występowania tych niepozornych smokokształtnych wykazują zwiększoną długość życia i o wiele lepsze zdrowie w porównaniu do tych z terenów, gdzie lodowniki nie znalazły warunków do bytowania. Zwyczaj ten wykorzystali północni sokolnicy, zaprzęgając półdzikie sitwy tych gadów do pracy przy trzymanych przez nich skrzydlatych drapieżnikach. Trudno dziś orzec, czy to już jakiś stopień udomowienia, czy tylko kwestia ślepego losu bądź dziwnego snu Prasmoka. Często kilkoro przedstawicieli lodowników sprzedaje się wraz z ułożonym odpowiednio ptakiem do polowań na ptactwo lub zające.
Ostatnio dowiedziono, iż za brak drapieżnictwa ptasiego na lodownikach odpowiadają bójcze właściwości pudru skrzydłowego oraz wydzieliny gruczołów szyjno-ogonowych, zwanej snem smoka, wobec pasożytów zewnętrznych takich, jak kleszcze obrzeżki, pchły czy wszoły. Substancje te działają również na młodociane postacie szkodników oraz ich jaja. Wydaje się, iż gady w jakiś magiczny sposób uzyskują dodatkowe źródło energii poprzez oczyszczanie ptasich drapieżców z dokuczających im bezkręgowców - obserwacje dowiodły, że czyściciele rzadziej wygrzewają się w promieniach słonecznych lub przy innym obiekcie emitującym światło w porównaniu z gadami niepraktykującymi tego zwyczaju.
Puder wydzielany przez gruczoły na skrzydłach lodowników pielęgnuje skórę zwierząt, zabraniając zarazkom dostępu do tych jakże cennych części ich ciał. Zaobserwowano, iż wytwór ten ma zbawienny wpływ na skórę ras humanoidalnych (ludzi, elfów i Nordyjczyków), niwelując problemy takie, jak: łupież, łojotok, zmiany trądzikowe, alergiczne czy powstawanie bliznowców. Niektórzy alchemicy Zachodu używają smoczego pyłu, jak zwany jest ten proszek, również do wywabiania tatuaży i skaryfikacji. Z uwagi na fakt, iż proces pozyskiwania smoczego pyłu nie należy do skomplikowanych, a samym zwierzętom nie dzieje się podczas niego żadna krzywda, toteż zwyczaj trzymania jednej bądź kilku rodzin lodowników w ogrodach alchemików bardzo rozpowszechnił się na Zachodzie.