Nasfereth husarski
Nasfereth husarski | |
---|---|
Grupa | Koń zimnokrwisty |
Nastawienie | Przyjazne do neutralnego |
Odżywianie | Roślino/Magio/Emocjożerne |
Występowanie | Równiny Centralne |
Populacja | Wysoka |
Spis treści
Wygląd
Nasfereth z populacji wolno żyjącej charakteryzuje się cechami, które pozwalają zaliczyć go do koni dzikich, prawdopodobnych przodków większości ras użytkowych. Są to zwierzęta krępe, sięgające w kłębie ~2,2-~2,5 łokcia (~130-~150 cm), maści myszatej bądź srokatej z czarną pręgą na grzbiecie oraz pręgowanymi kończynami. Między płciami nie zaobserwowano znaczących różnic w masie czy wzroście. Osobniki wywodzące się z linii udomowionej są masywniejsze od swych dzikich przodków, osiągają bowiem w kłębie nawet powyżej trzech łokci wysokości (~180 cm i więcej). Zazwyczaj ich umaszczenie jest srokate bądź prezentuje tzw. “wariant theryjski”, czyli gniade bądź kasztanowate z nieregularnymi łatami barwy wyblakłego fioletu (tzw. “blada oberżyna”). Ogiery są nieznacznie wyższe (maksymalnie o głowę) i sporo (nawet 20%) cięższe od klaczy. Najpotężniejsze osobniki ważą tyle, co przeciętny łoś, a ich postawa budzi w drapieżnikach czy wrogich wojskach słuszny podziw, niekiedy graniczący ze strachem. Nasfereth odznacza się innym zgryzem niż reszta ras końskich. Posiada komplet wydatnych kłów, nieco przypominających wilcze, a także dwa dodatkowe przedtrzonowce w każdej ze szczę
Odżywianie
Nasfereth -jak większość pokrewnych gatunków- żywi się roślinami. Nie należy pod tym względem do wybrednych stworzeń, jest bowiem zdolny do trawienia niemal wszystkiego, chyba tylko oprócz drewna i rzecz jasna próchna. W chudych czasach żywi się także materiałami typu: płótna konopne, lniane, wiklina, pakuły, naturalny kauczuk czy egzotyczny sizal, a nawet kit pszczeli (choć to nie małpa ze znanej rymowanki dla dzieci). Nie na darmo koczownicze plemiona i centaury z Równin Theryjskich zowią go “kozą w końskiej skórze”. Znaczną część diety tych koni stanowią grzyby. Także miód ląduje w ich żołądkach, chociaż częściej takie frykasy goszczą w żłobach populacji udomowionej. Poza materią roślinną, nasferethy czerpią energię do życia z emocji otaczających je stworzeń oraz z żył magicznych. Za najbardziej pożądane uważają wichry z dziedziny śmierci. Obydwa typy niecodziennych pokarmów chłoną za pomocą chrap, rzadziej wysuwają ozory i niczym wąż badają nimi otoczenie w poszukiwaniu drobinek niematerialnego pożywienia bądź zlizują je z powierzchni przedmiotów, na których osiadły.
Zachowanie
Dzika populacja nasferethów tworzy liczne (>100 osobników) tabuny, składające się z kilku-kilkunastu mniejszych grup, a nierzadko międzygatunkowe stada złożone nie tylko z różnych form koniowatych, ale także wielbłądów, ptaków nielotnych, suhaków czy trąbowców. Niekiedy kilka koni dołącza do watahy wilczej bądź stada lwów stepowych, gdzie ostrzega niecodziennych współplemieńców przed niebezpieczeństwem bądź pilnuje podrośniętych młodych, gdy dorosłe drapieżniki wyruszyły na łowy. Jest to jednak dość rzadkie zjawisko. Nasfereth behawiorem społecznym nie odbiega znacząco od dzikiego tarpana, a struktura tabunów różni się tylko tym, iż tolerowane są inne ogiery, o ile tylko wystarcza dla nich pożywienia i nie dają się przywódcy stada za bardzo we znaki. Dużo częściej niż u innych kopytnych na świat przychodzą bliźnięta i trojaczki - zapewne ma to związek z częściowo magiczną dietą tych zwierząt. Nasfereth nie ma -poza lwem stepowym (link), wilkiem zielonym (link) i kotem bułatozębnym (link do Homotherium)- drapieżców, którzy mogliby mu zagrażać. Zaatakowany nie ucieka, lecz broni się, używając do tego celu kopyt i zębów. Bywa, iż niedoszła ofiara pożywia się na emocjach skołowanego drapieżcy. To ciekawskie i wysoce inteligentne zwierzę. Złośliwcy mawiają, że “nosorożec wstąpił w końskie ciało”, poprzedniego ducha wysyłając na łono Prasmoka. Nie czuje strachu przed ogniem. Wręcz przeciwnie - potrafi znaleźć ognisko i wylegiwać się w jego cieple całymi godzinami. Często dogasza wypalające się pozostałości obozowisk ludzkich bądź naturalne pogorzeliska, by następnie wytarzać się w powstałym popiele. Zapuszcza się na do osad ludzkich, gdzie korzysta z dobrodziejstw sadów, pól i ogrodów. Ujadanie psów nie wywołuje w tych zwierzętach popłochu. Z reguły nic sobie z takich odgłosów nie robi, zachowując spokój. Nasfereth żeruje na cmentarzach, gdzie chłonie magię śmierci lub zadumę czy tęsknotę żałobników po bliskich im osobach. Nie niszczy jednak nagrobków -czymkolwiek by one nie były- i nie zakłóca obrzędów pogrzebowych. Z tego powodu wiele społeczności humanoidów uważa ten gatunek za stworzenie przynajmniej na wpół nieumarłe i nie przeszkadza mu istnieć, a czasami oddaje cześć na równi z duchami przodków. Udomowiony nasfereth nie jest wierzchowcem dla każdego. Zachował niemal wszystkie “dzikie” cechy, w tym ciekawskość i “ośli” upór, często bywa krnąbrny, lubi postawić na swoim, więc w żadnym wypadku nie należy szkolić na nim dzieci ani osób o słabej woli. Gdy się już uda “dotrzeć” z koniem tej rasy, jeździec zyskuje nie tylko rumaka, lecz przede wszystkim towarzysza wierniejszego niż przysłowiowy pies. Wbrew pozorom nie jest to ciężki orzech do zgryzienia.
Informacje dodatkowe
Dziwnym trafem odczytywanie aur nasferethów daje niecodzienne rezultaty. Zwierzęta te widziane są przez aurologów jako istoty nieumarłe. Być może wynika to z możliwości pożywiania się magią, a że konie tej rasy preferują krąg śmierci, to przystosowały się do takiej diety, uchodząc za nieumarłe.
Nazwa tego stworzenia prawdopodobnie wywodzi się od staroelfickiego wyrażenia “nas’fer-reth”, oznaczającego “łowcę kości”, którym mroczne elfy określały dzikich przodków własnych wierzchowców. Zapewne wzięło się ono z niecodziennego sposobu pozyskiwania minerałów przez te zwierzęta. W przypadku niedoborów tychże lub ubogiej diety, konie zapuszczają się na tereny zamieszkiwane przez kościanych nieumarłych (np. szkielety), następnie dopadają któregoś z nich, obalają na ziemię i tratują kopytami. Rozgniecione na proch szczątki ofiary nasferethy zlizują z podłoża, uzupełniając braki w jadłospisie. Inna teoria mówi, iż termin ten jest przekształconym przez ludzi okrzykiem “nass-ferth!”, oznaczającym “na koń!”, a zapożyczonym jeszcze w czasach pierwszych spotkań z mrocznymi elfami na terenach Równin Centralnych. Termin “nasfereth” nie ma zbyt wiele wspólnego z rodem arystokratycznym Nasfiretów. Jego przedstawiciele nie wyhodowali tych koni ani nie stworzyli ich w magiczny sposób. Rasa ta zawdzięcza swój wygląd i zachowanie głównie środowisku, a po części także mrocznym elfom, które jako pierwsze doceniły walory użytkowe tych majestatycznych zwierząt.
Nasferethy stały się rasą powszechnie używaną przez towarzyszy unikatowej dla Karnsteinu formacji kawaleryjskiej - husarii. Przyczyniły się do tego ich nieustraszony charakter i pęd ku nieznanemu. Dziś niemal we wszystkich wierzchowcach husarskich płynie krew nasferethów nie licząc niektórych koni oficerskich - zazwyczaj mglaków zmorookich (link), aterragisów (link) bądź mieszańców dwóch powyższych z koniem domowym lub dzikimi tarpanami. Ponadto, konie te używane są podczas pokazów jeździeckich i parad. Dzicy przodkowie tej rasy naturalnie omijają przeszkody w terenie. Cechę tę rozwijano u potomstwa i skrzętnie wykorzystano przy pokonywaniu wilczych dołów przez konnych, a także unieszkodliwianiu zapór przeciw jeździe typu ostrokoły, koziołki z palików i tym podobne. Nasfereth charakteryzuje się budową zbliżoną do koni zimnokrwistych, a najdorodniejsze osobniki spokojnie mogą pełnić funkcję żywych taranów. Nie obawia się ognia czy odgłosów dochodzących z pola bitwy. Nic więc dziwnego, iż wprowadzono skrupulatnie przestrzegany zakaz wywozu z Księstwa Karnsteinów szkolonych pod wierzch koni husarskich, a jego złamanie grozi surową karą (nierzadko bywa to śmierć przez spalenie na stosie).